środa, 21 września 2016

Taka większa piaskownica czyli budowa garażu

 Zaczęło się tak:

Przy okazji kopania wykopu pod prąd, koparka zdjęła humus, a potem przyjechało wielkie auto z kamieniem.

A potem przyjechały deski i piasek (osobno). I trzeba było zbudować szalunek. Jasne tylko szalunek, przy zerowym doświadczeniu i umiejętnościach budowlanych. Na szczęście B. dzielnie (i bardzo pracowicie) pomagał.


Budowa szalunku


I wypełnianie piaskiem
B. w piaskownicy
I jeszcze więcej piasku

Trudniejsza część szalunku, wysokośc na dwie deski - spadek terenu

Szalunek w całej okazałości

Jaka równa piaskownica

Przygotowane do przyjazdu betoniary, wyłożone folią i zazbrojone

Po odjeździe betoniary
 Betoniary z wrażenia nie obfotografowałam. No co? To pierwsza w moim życiu betoniara

Strój galowy betonowy
 I było baaardzo stresowo, bo po wyrównaniu okazało się że betonu zabraknie. W samochód, pędem do sklepu po tzw. wylewkę, zrobione, znowu brakło, znowu do sklepu. Uff wystarczyło, a nawet zostało.

I gotowa wylewka, sztukowana dwa razy, lewy przód i przód ogólnie
I tak oto własnoręczna wylewka z własnoręcznym szalunkiem gotowa. Zmęczenie ogromne z taczkowania piasku, wyrównywania betonu itd. Satysfakcja bezcenna.
Ogromne podziękowania dla B.!!!

Teraz podlać i przykryć


I nietypowe zastosowanie słomy (niepermakulturowe :)), doskonale trzyma wilgoć, nie musiałam podlewać betonu co 3 godziny, czyli koczować ze 3 doby w przyczepie
A po ok 3 tygodniach, stanął garaż (w jakieś 15 minut)
Blaszak piaskowo-brązowy
Może i piękny nie jest (co jak co ale ocynku bym nie zdzierżyła), zdecydowanie nie jest naturalny ani ekologiczny, Za to było szybko nie licząc wylewki i mam wreszcie gdzie schować łopaty taczki inne takie. No i mogę zbierać karton do ściółkowania. Bo do tej pory mieszkał pod przyczepą (tylko trochę).







2 komentarze: