sobota, 18 sierpnia 2018

Budowanio - czekanie

Trudno tak wracać do bloga, jak się go porzuciło 8 miesięcy temu, a ostatni wpis był o wydarzeniach prawie sprzed roku! Ależ ten czas leci (jak odrzutowiec).

Miałam dziś odwiedziny. Pozdrowienia dla Asi. Wyczaiła mnie przez bloga. Nie no spoko, napisała wcześniej. Że ogród chce zobaczyć. Jaki ogród?! Wstyd i hańba, wszystko zapuszczone na potęgę, bo zawsze coś pilniejszego na budowie. A słoma jako zapora przeciw--chwastowa nie spisała się, owszem pewnie by się spisała, gdyby z kartonem w duecie występowała. A tak występy solo słomy plus ciągły brak czasu (już nie słomy), skutkowały hmm lekką porażką (albo całkiem dużą).

Właśnie budowa... Dzieje się, mimo że milczę, ale opiszę po kolei, a między dzianiem się, czekam. Na fachowców oczywiście. Ocieplenie dachu miało być w lutym, a było ... do czerwca. Oczyszczalnia, podłączenie studni, deszczówki itp, co to się  z Panem od lat dwóch umawiam, miało być w maju. Jest 18 sierpnia, a jeszcze jeden zbiornik nie dotarł. Może uda się rozpocząć wielkie wykopki przed zimą.

I teraz najważniejsze i najbardziej stresowe: czekam na poprawianie. Otóż panowie ( na razie spokojnie nie idę na wojnę z panami - czekam i nie wymienię z nazwy, ale kiedyś to nastąpi) zamontowali źle parapety zewnętrzne, no i zalało ściany. Szczęście, że to wyczaiłam przed otynkowaniem w środku.  No więc czekam na poprawę tych ścian od czerwca. Procedura odszkodowawcza wykonawcy uruchomiona w czerwcu, i po 30 dniach się dowiedziałam że jakichś tam papierów brakowało. Wykonawca ma dosłać do ubezpieczyciela. Nadal bez decyzji.
I nadal bez wykonawcy. Protokoły spisane, nawet dwa, i inne procedury uruchomione, tynkowanie wewnątrz wstrzymane, a ja czekam na poprawianie elewacji i tej ściany zalanej...

Litościwie zdjęć też nie zamieszczę (póki co).

A teraz będę uzupełniać historię...




12 komentarzy:

  1. Fajnie że wróciłaś, bo już myślałam że całkiem zapomniałaś o blogu. Może Twoja historia będzie dla kogoś ostrzeżeniem, że budowa domu to nie przelewki. U mnie też budowa miała się zakończyć w maju a kończy się w sierpniu. I też tzw. fachowcy by nas zrobili na szaro i to nie jeden raz gdybyśmy nie czuwali nad każdą jedną robótką. Przykład z tego tygodnia, facet przyszedł w ramach reklamacji do pieca gazowego i skasował nas na 100zł za dojazd. Nasza interwencja w Warszawie przyniosła efekt taki że wczoraj przyjechał drugi raz oddać kasę. Takie sytuacje to normalka na budowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie przelewki, masz całkowitą rację. Może gdybym wiedziała co mnie czeka, to bym się nie porwała na budowę. A tak się porwałam..., choć miałam obiecaną pomoc przed początkiem draki, pomoc się wypięła, a raczej nigdy nie podpięła :) No i wzięłabym nadzór inwestorski.
      Powodzenia z zakończeniem budowy

      Usuń
  2. Blog i czytelnicy poczekają :) Czasem tak jest, że pomimo wielu wydarzeń, nie ma się siły i ochoty na ich opisywanie ( też tak mam aktualnie ). Pozdrowienia z lasu i też nie tak całkiem dokończonej budowy zasyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co racja to racja, czasem aż za dużo się dzieje i człowiek pada na pysk (twarzyczkę znaczy :) Dziękuję i pozdrawiam mocno i całkowitego dokończenia budowy życzę

      Usuń
  3. Mi też się zniknęło na 3 miesiące, nawet nie zauważyłam kiedy ten czas minął ;) Niech ci fachowcy wezmą się w końcu w garść i wszyściutko ładnie pokończą do jesieni, tak żebyś miała czas i na pisanie bloga. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dobrze że już powróciłaś. Niech pokończą, a wcześniej niech się łaskawie zjawią. Pozdrawiam Cię mocno.

      Usuń
  4. Jak dobrze ,że piszesz znowu.Myślałam o Tobie w te wszystkie upalne, dla mnie piekielne, dni zwłaszcza wtedy gdy musiałam spędzić noc w mieście.A 15-go sierpnia przyszły piękne wspomnienia Sierpniówki.
    Krążysz między domem z betonu a tym słomianym czy możesz pomieszkać dłużej na wsi ? Życzę abyś dała radę tym wszystkim majstrom od siedmiu boleści i zdążyła z tym co najważniejsze przed zimą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda upał się dał się we znaki. Ach Sierpniówka, najpiękniejszy czas w zeszłym roku. Tak mi się zamarzył złot "czarownic" na parapecie :), może się uda kiedyś...
      Krążę codziennie, póki mam urlop. Na wsi pomieszkać jeszcze nie mogę, bo sprawa się rozbiła o...umycie, nie doczekałam się prysznica polowego, ani nawet parawanika, a umyć się muszę w takim upale. Dziękuję za życzenia i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. jakbyś potrzebowała pomocy to daj znać na priv, mam niedaleko do Ciebie, jak trzeba pogonić wykonawcę to też dam rade. Scyzoryk mi się otwiera w kieszeni jak czytam o Twojej budowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Bardzo bardzo pięknie dziękuję. Napiszę. Na razie radca prawny uruchomiony, wezwanie do usunięcia usterek wystosowane i... może skończy się w sądzie.

      Usuń
  6. A po ci radca prawny? No chyba że masz za darmo. I tak potrzebny będzie rzeczoznawca budowlany, który na piśmie oceni sytuację - to jest podstawa zwrócenia się do sądu, a nie radca prawny. Poza tym takie pismo rzeczoznawcy często mobilizuje wykonawcę do poprawek. Ja nigdy nie miałam prawnika a spraw w sądzie miałam kilka i wszystkie wygrałam bez prawnika choć mi mówili że to niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś nieocenioną pomocą! Jestem pod wrażeniem wygrania spraw i to bez prawnika! Gadałam z jednym rzeczoznawcą przez tel. dawno temu. Powiedział że opinię rzeczoznawcy Sąd może zakwestionować i lepiej poczekać na powołanie biegłego przez Sąd - tyle że to będzie trwało całe wieki. A naprawiać już muszę, bo mnie znowu zima zastanie. Poleć mi proszę sensownego rzeczoznawcę. Zresztą napisze na maila. Dzięki raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń