Gotowy nowiutki "nieśmigany" piec |
A tu pierwsze odpalenie, bardzo ostrożne dwie szczapki, zgodnie z instrukcją.
Pierwszy ogień |
Ogień za szybką |
Jeżeli są jakieś dobre strony tej budowy (coraz trudniej mi je znaleźć), to jest to, bez wątpienia, piec.
Piec w całej okazałości z pierwszym ogniem |
Przyjechało dwóch chłopaków od Artura Milickiego. Bo to Artur projektował piec. Kiedy zobaczyłam pierwszego: o licealista będzie mi stawiał piec. Drugi był ciut starszy, ale niewiele. Pozory. Bo chłopaki wiedziały co czynią. Rzadkość na budowie.
Spokojnie, rozważnie, dokładnie budowali. Rozmawiali spokojnie hmm kulturalnie, jak nie na budowie, słuchali dobrej - bardzo dobrej muzyki, niezbyt głośno i zachowywali się jak nie z tej rzeczywistości, a na pewno nie budowlanej 😄. Sama ich obecność - kojąca. Powtarzam się.
A tak powstawał piec.
W zasadzie to nawet nie było kiedy zdjęć robić, bo ciągle coś na tej budowie. A i chłopakom to tak dobrze szło, że aż żal było im przeszkadzać.
A mój piec w roli głównej występuje tu:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.966436243516158&type=1&l=89faa83482
I jeszcze skończony nowiutki piec:
Dziękuje z całego serca Arturowi Milickiemu i jego chłopakom: Pawłowi Ślimko i Kubie Rabiej.
I jeszcze Paweł upominał po ileś tam razy: niech Pani do mnie zadzwoni jak będzie Pani odpalać. Zadzwoniłam. Ucieszył się i po raz kolejny łopatologicznie tłumaczył jak z piecem należy się obchodzić.
Zadziwiło mnie wielce, że te parę szczapek tak długo się paliło. Paliło i paliło. W ognisku znikły by w mgnieniu oka, a w piecu się paliły i paliły. Aż je wygasiłam, bo Paweł przykazał, że pierwsze rozpalenie pieca 15 minut i za każdym razem trochę więcej. A one się tak paliły niewyczerpanie.
Jest nadzieja na zimę że będzie bez marznięcia 😄. Bo to moje jedyne ogrzewanie.
Nie licząc prądu i rachunków kosmicznych.
Update z grudnia 2018
Po pełnym rozruchu piec pali się tak:
Tu już się rozpaliło i to w dodatku resztkami drewna konstrukcyjnego co pozostawały i mokły na deszczu przez rok
A tak powstawał piec.
W zasadzie to nawet nie było kiedy zdjęć robić, bo ciągle coś na tej budowie. A i chłopakom to tak dobrze szło, że aż żal było im przeszkadzać.
A mój piec w roli głównej występuje tu:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.966436243516158&type=1&l=89faa83482
I jeszcze skończony nowiutki piec:
Dziękuje z całego serca Arturowi Milickiemu i jego chłopakom: Pawłowi Ślimko i Kubie Rabiej.
I jeszcze Paweł upominał po ileś tam razy: niech Pani do mnie zadzwoni jak będzie Pani odpalać. Zadzwoniłam. Ucieszył się i po raz kolejny łopatologicznie tłumaczył jak z piecem należy się obchodzić.
Zadziwiło mnie wielce, że te parę szczapek tak długo się paliło. Paliło i paliło. W ognisku znikły by w mgnieniu oka, a w piecu się paliły i paliły. Aż je wygasiłam, bo Paweł przykazał, że pierwsze rozpalenie pieca 15 minut i za każdym razem trochę więcej. A one się tak paliły niewyczerpanie.
Jest nadzieja na zimę że będzie bez marznięcia 😄. Bo to moje jedyne ogrzewanie.
Nie licząc prądu i rachunków kosmicznych.
Update z grudnia 2018
Po pełnym rozruchu piec pali się tak:
Rozpalanie OD GÓRY |
Tu już się rozpaliło i to w dodatku resztkami drewna konstrukcyjnego co pozostawały i mokły na deszczu przez rok
Się pali |
I to nieźle |
Się trochę przybrudziło jak to na budowie |
Złe strony pieca: siłą mnie trzeba odrywać od pieca, bo mogę się tak gapić i gapić w ogień.
No i mianowałam się głównym palaczem 😃i nikomu dotknąć pieca nie pozwalam, o rozpalaniu i dokładaniu nie wspominając.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń