wtorek, 28 sierpnia 2018

Odc. 21 budowlany. Piwniczka

Postanowiłam mieć piwniczkę. Piwniczka wielce przydatna jest i bieda kiedy jej nie ma, bo gdzie przechować marchewkę, która obrodziła nadzwyczajnie w zeszłym roku i dynię - sztuk jedna, ale za to dorodna.

Piwniczka musi być. Zapałałam miłością do piwniczki ziemnej. Naoglądałam się piwniczek i naczytałam. Ale kto mi taką piwniczkę zbuduje?
Sama nie dam rady. A użerania się z budowlańcami mam już po uszy (i to wcale nie koniec).
Jakoś się tak napatoczyło przy okazji szukania zbiornika na deszczówkę, że sprzedają gotowe piwniczki. O to mi pasuje. Te gotowe piwniczki to nawet z kształtu przypominają piwniczki, ale to daleko jest, znaczy tam gdzie je robią
Trudno, trzeba coś bliżej. A bliżej robią szamba. I nawet zrobią wyższe i z otworami na wentylacje bez włazu jak do szamba i z lekkim spadkiem. Co prawda nie wygląda jak piwniczka ale jak szambo.
Hmm usypie się górkę i będzie wyglądać jak piwniczka.

Jak postanowiłam tak zamówiłam. Piwniczkę - szambo.

Wcześniej było kopanie dziury na piwniczkę. To poszło gładko z synem (tym razem) mojego ulubionego koparkowego. A potem dziurę trzeba było wyrównać i wypoziomować, co by szambo gładko weszło. Równanie i poziomowanie odbywało się nawet już po zmroku "do halogena". W październiku dzień krótki. I jeszcze w dzień następny kiedy miała przyjechać piwniczka.
Dziura na piwniczkę i jej równanie


Wyrównania dziura i pobojowisko dookoła.















Nadjechała piwniczka.
Piwniczka przybyła.
Jeszcze tylko wstawić piwniczkę.
Wstawianie piwniczki

Piwniczka bliżej celu



















I przykrycie pokrywą

Pokrywa piwniczki
Panowie przylepili betonem pokrywę piwniczki i odjechali. My też bo się już ściemniało.
A potem musiałam wyjechać (praca).

Ale jeszcze w listopadzie i to w święto narodowe (prawda że pożyteczny sposób świętowania?), udało się piwniczkę ocieplić z boku i obłożyć dół folią kubełkową. I wbić rury do wentylacji.

Ocieplona z boków i obłożona dołem folią kubełkową

Przygotowania nieskończonej piwniczki do zimy
















Zaizolowac od góry dysperbitem już się nie udało - za mokro. Ocieplenie od góry też musiało poczekać.

Jeszcze tylko zabezpieczyć piwniczkę i musi poczekać do wiosny.
Czekająca na wiosnę i na drzwi piwniczka.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Odc. 20 budowlany. Tynki zewnętrzne początek

Po obłożeniu słomy płytami Steico protect, należało te płyty otynkować tynkiem wapiennym. Należało. Bo po zaciągnięciu klejem na siatce na początku września 2017, budowlańców wywiało.
Na długo. A jak już ich przywiało z powrotem pod koniec września to lało lało i lało. Coś tam próbowali, ale dalej tynkować się nie dało, no to były ściany wewnętrzne budowali w zamian.

Początki tynku który nie schnie i wielkie bajoro

A potem była połowa października i dla odmiany, a jakże, deszczowo i znowu nie schło.

Nieschnące tynki od zachodu

Nieschnące tynki od północy

















Ok 20 października przestało padać. Uff co za ulga. Tynkowanie trwa.
Już lepiej to wygląda ale ciągle nie suche
Na początku listopada tynki nakładane zbyt grubymi warstwami i przy deszczowej pogodzie spękały. Co już opisałam tutaj:
http://podbzami.blogspot.com/2018/01/kryminau-ciag-dalszy-czyli-popekane.html

A teraz czekam na poprawę tynków, no i najważniejsze na poprawę zalanej ściany zachodniej. Czy się doczekam, okaże się.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Odc. 19 budowlany. Ściany wewnętrzne - glina lekka. A potem było gorzej

A było to zeszłej jesieni. Pod koniec września. Panowie  z firmy Naturalne Budownictwo z Lublina postanowili ściany wewnętrzne z gliny lekkiej zbudować.
Ja Panom grzecznie mówię żeby ściany wewnętrzne na wiosnę budować coby wyschnąć mogły. A Panowie że teraz będzie dobrze. No dla nich dobrze, zwłaszcza jak się ma 3 inne budowy w tym samym czasie.
A jesień w zeszłym roku była mokra. Mokra - to takie delikatne słowo. Lało cięgiem strugami albo ściana wody i tak ciągle. U mnie ił pylasty (z grubsza glina), pięknie się klei do butów, tak że buta trudno wyciągnąć, a jak się wyciągnie to waży ze 3 tony (jeden). I panowie w tym bajorze w pelerynach od betoniary do domu dreptają i ściany lepią - w szalunku przesuwnym z płyt OSB.

Świeżutka ściana z gliny lekkiej

A tak powstaje ściana wewnętrzna



















Mnie by nikt nie wygonił do tego bajora. A oni też wkrótce wymiękli i peleryny porzucili, ścian budowanie podobnie.

Po jakimś czasie ściany wyglądały tak:
Zielona  ściana

Prawda że ładne?




















Nie powiem, ściany zielone przypadły mi do gustu. Chociaż to krótkotrwały efekt.

Ściany zielone piękne, ale przecież wyschnąć muszą. I pytam ja szefa szefów, czy one zdążą wyschnąć. I jak zwykle problemu nie ma. Pan szef zostawił wiatrak - sztuk jedna do suszenia i malutki piecyk. I zapowiedział że można z naciskiem na można, pożyczyć osuszacz ale, to już w listopadzie.

A potem nie było już tak pięknie, ale to już w innym odcinku.

A z optymistycznych akcentów: Dynia sztuk jedna samosiejka. Na pierwszym kompoście urosła
Jedna jedyna dynia
Jadłam ją ze 2 tygodnie, w styczniu.


sobota, 18 sierpnia 2018

Budowanio - czekanie

Trudno tak wracać do bloga, jak się go porzuciło 8 miesięcy temu, a ostatni wpis był o wydarzeniach prawie sprzed roku! Ależ ten czas leci (jak odrzutowiec).

Miałam dziś odwiedziny. Pozdrowienia dla Asi. Wyczaiła mnie przez bloga. Nie no spoko, napisała wcześniej. Że ogród chce zobaczyć. Jaki ogród?! Wstyd i hańba, wszystko zapuszczone na potęgę, bo zawsze coś pilniejszego na budowie. A słoma jako zapora przeciw--chwastowa nie spisała się, owszem pewnie by się spisała, gdyby z kartonem w duecie występowała. A tak występy solo słomy plus ciągły brak czasu (już nie słomy), skutkowały hmm lekką porażką (albo całkiem dużą).

Właśnie budowa... Dzieje się, mimo że milczę, ale opiszę po kolei, a między dzianiem się, czekam. Na fachowców oczywiście. Ocieplenie dachu miało być w lutym, a było ... do czerwca. Oczyszczalnia, podłączenie studni, deszczówki itp, co to się  z Panem od lat dwóch umawiam, miało być w maju. Jest 18 sierpnia, a jeszcze jeden zbiornik nie dotarł. Może uda się rozpocząć wielkie wykopki przed zimą.

I teraz najważniejsze i najbardziej stresowe: czekam na poprawianie. Otóż panowie ( na razie spokojnie nie idę na wojnę z panami - czekam i nie wymienię z nazwy, ale kiedyś to nastąpi) zamontowali źle parapety zewnętrzne, no i zalało ściany. Szczęście, że to wyczaiłam przed otynkowaniem w środku.  No więc czekam na poprawę tych ścian od czerwca. Procedura odszkodowawcza wykonawcy uruchomiona w czerwcu, i po 30 dniach się dowiedziałam że jakichś tam papierów brakowało. Wykonawca ma dosłać do ubezpieczyciela. Nadal bez decyzji.
I nadal bez wykonawcy. Protokoły spisane, nawet dwa, i inne procedury uruchomione, tynkowanie wewnątrz wstrzymane, a ja czekam na poprawianie elewacji i tej ściany zalanej...

Litościwie zdjęć też nie zamieszczę (póki co).

A teraz będę uzupełniać historię...