sobota, 22 października 2016

Deszczowo różowo

Deszczowo od deszczu
różowo od róż, pomarszczonych zresztą
Miało być dziś wielkie sadzenie, sadzonki (200 i troche) z trzema kurierami przyjechały,
A tu deszcz deszcz i deszcz, no dzisiaj nawet nie, ale przez ostatnie dni tyyyyyyle nalało
że kajaczek  do tego sadzenia byłby wskazany.

No więc na dziś  było w planie tylko zadołowanie sadzonek
O tu są zadołowane

to tylko 100, czekają na suchsze czasy
a to kolejne 50






















Ale jak się rozpędziłam, bo tylko miałam sprawdzić jak się będzie róże sadzić przy ogrodzeniu (tydzień temu plantowana ziemia od strony "wewnętrznej") to machnęłam (w sensie zasadziłam) 50 róż, pomarszczonych.




Po prawej stronie dziury na bramę 






Ciąg dalszy róż prawych
Po lewej stronie dziury na bramę




























Ciekawe jak im tam będzie? Między korzeniami bzu, śnieguliczki i wyciętych śliwek. Zobaczymy jak się róże dogadają z bzem, bo bez to bardzo ale to bardzo nietowarzyski jest i nie lubi sąsiadek. Snieguliczki jakoś się dogadywały... Zobaczymy... Zamarzyła mi się ściana różana od drogi, a co wyjdzie okaże się.

Na deser albo w ramach odpoczynko-rozrywki machnęłam trzeci wał permakulturowy, tym razem bez kopania.
O tu widać warstwy

Wał permakulturowy po raz trzeci niekopany
Warstwy: badylki (w miarę pocięte co by zanadto nie wystawały) po poległych bzach (w ramach bramy i w ramach dojazdu do studni), liście w workach, sztuk 4 spod bloku (się poczęstowałam i przywiozłam), lucerna wykoszona jakieś 2 tygodnie temu, jak widać nie wyschła ani trochę.

I to by było na tyle dzisiejszej działalności, a miało być tylko zadołowanie, ech....
A wystające badylki się przykryje następną dostawą liści spod bloku.




2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie czyta sie te Twoje relacje.Jest to mile.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń