Na co dzień, nikt się nad tym specjalnie nie zastanawia, odkręcamy kran i woda ma płynąć. Idziemy do toalety woda ma spłukiwać. Woda pitna! 50% wody pitnej w mieszkaniach, domach jest zużywana na spłukiwanie toalet. Czy to jest miara naszej cywilizacji? Woda pitna do spłukiwania odchodów.
Chcę zbierać deszczówkę. Hydraulicy z którymi rozmawiam słysząc o zbieraniu deszczówki: co deszczówka? po co to pani? I wtedy okazuje się że nie mają czasu. Albo nigdy nie robili, albo tak się nie robi, albo to się nie opłaca, albo hydraulik tak by u siebie nie zrobił.
Deszczówkę już zbieram z garażu do mauzera 1000 litrowego.
Przygotowany mauzer do zbierania deszczówki |
Ustrojstwo do łapania wody czyli zbieracz wody |
Podłączony mauzer do rynny |
Porozkładane i połączone rury na deszczówkę |
Rury od północy i ganku |
Tu gdzieś będzie podłączony zbiornik |
Rury od wschodu |
Rury od strony południowej |
A jak już zbiornik podziemny i koszty, to może wykorzystać tę wodę nie tylko do podlewania, ale też do spłukiwania WC. Co prawda kibelek jest polowy, (po nowemu nazywa się toaleta kompostująca) z serduszkiem, (bez wody) spisuje się dobrze.
WC polowe czyli sucha toaleta kompostująca, przywiązana linami, po tym jak huragan wywrócił |
Ale skoro już w domu będzie łazienka i kibelek, to nie chce marnować wody pitnej do spłukiwania WC i chcę wodę z tego zbiornika. I tu się zaczynają schody. Osobna instalacja do WC. Że woda w zbiorniku będzie gniła, że będzie zielona, że będzie śmierdziała. przecież lepiej mieć jedną instalację do wszystkiego itp itd.
A gdzie będzie szambo, kolejne pytanie hydraulika. Nie będzie, będzie oczyszczalnia. Oczyszczalnia rozsączająca? Nie, korzeniowa. Jaka? Korzeniowa, roślinna, hydroponiczna. Ups, a co to za oczyszczalnia? Takiej nie robią.
Wodę będę mieć z własnej studni. Tak wyglądała studnia zastana, a tak po pewnym czasie. Studnia kopana kręgowa 12 m głębokości, 40 lat nieużywana.
Po pewnym czasie |
Studnia zastana |
Studnia została wyczyszczona, woda wypompowana do zera (wrzesień 2015). Ciekawe rzeczy były w studni, m.in magazynek do karabinu, to chyba jeszcze z czasów wojny. Czyli studnia pełniła rolę czarnej dziury, z której już nic nie można było wydobyć.
Po odpompowaniu woda długo nie chciała napłynąć. Już się zdecydowałam na pogłębianie, umówiłam ekipę. Nie tak łatwo, bo najchętniej wierciliby nową. I przed samym przyjazdem Pan się obraził, że nie ma dojazdu z dwóch stron do studni, bo kabel z prądem został wkopany. I pan nie przyjechał. I wiecie co? Woda się znalazła. Napłynęła. Jaka ja jestem wdzięczna temu panu, że się obraził.
A po drugie już umiem czerpać wodę wiaderkiem. Wiaderko się nie zanurzało, bo było za lekkie. Ot taka niewiedza miastowej. Trzeba było wiadro na łańcuchu spuszczać do studni, a nie na linie propylenowej. Pod wpływem ciężaru łańcucha wiadro się wreszcie zanurzało. Potem woda była zdezynfekowana podchlorynem sodu. I powtórnie wypompowana. I jeszcze raz.
Wypompowywanie zdezynfekowanej wody |
I jeszcze szybciej woda napłynęła. Teraz mam w studni duuuużo wody. Wodę zbadałam w słusznym laboratorium. Nie mam azotynów ani azotanów, a tego się obawiałam, bo tereny rolnicze, ale nie ma. Nie ma w ogóle manganu i bardzo niewiele żelaza. I nie ma bakterii. Woda jest zdatna do picia.
A w pozwoleniu na budowę mam podłączenie do wodociągu. Bo studnia by nie przeszła. Musiałam dostać warunki przyłączenia (za opłatą), zgodę właściciela działki (notarialną za opłatą), na której jest wodociąg. Musiałabym zrobić projekt przyłącza (za opłatą) doprowadzić wodociąg (za kilka tysięcy zł), przewiert pod drogą te rzeczy. Potem płacić rachunki za wodę chlorowaną, na jakość której nie mam żadnego wpływu. A studnie unieczynnić (tak to się nazywa). Wszystko, byle nie własna studnia.
Znajomy w czasie kiedy się zastanawiałam studnia czy wodociąg: podłącz wodociąg będzie bez kłopotu. Kiedy się jednak upierałam przy studni, ten sam znajomy: czy ty nie możesz zrobić czegoś normalnie? Dom ze słomy zamiast betonu, studnia zamiast wodociągu, oczyszczalnia korzeniowa zamiast szamba. Widocznie już nie.
Tyle się mówi o przydomowych oczyszczalniach ale pierwszy raz słyszę o oczyszczalni korzeniowej. Poczytałam trochę o niej i podoba mi się ten pomysł. A że jestem jeszcze na etapie przed budową to może się uda. Mnóstwo dla mnie inspiracji na Twoim blogu, to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCieszę się że moja pisanina komuś się przydaje. Polecam: http://sielanka2012.blogspot.com/2015/11/post-techniczny-oczyszczalnia.html
Usuńpublikacje Tomasza Bergiera m.in. "Roślinne oczyszczalnie ścieków Przewodnik dla gmin"
Podziw mój nieustający dla twojej konsekwencji w "nienormalności".Tak trzymaj !
OdpowiedzUsuńDziękuję. Podziw niepotrzebny, wsparcie duchowe jak najbardziej.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńBędzie, będzie. Na razie sprawa z naprawą spartolonej roboty budowlanej się przeciąga i czekam na jej zakończenie. A na budowie i w ogrodzie dzieje się sporo.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitam. Również Panią PODZIWIAM no i OBIECUJĘ - będę wspierał duchowo !
OdpowiedzUsuńSzukam odpowiedzi na pytanie; Co zrobić, żeby woda deszczowa w "mauzerze" nie gniła....., nie zieleniała, nie śmierdziała? NIE jestem w stanie zużyć na bieżąco wszystkiej wody.
Jeden błąd z pewnością jest taki, że zbiornik stoi od południowej strony...??!!
Pozdrawiam
Zdzisław
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń