poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Po co pani tyle bzu?

Nie mogłam się zdecydować: "Ranczo pod bzami",  "Azyl po bzami", "Siedlisko pod bzami", "Ogród pod bzami". Chwila, jakie ranczo? Zero koni, krów, kóz, owiec, a nawet w planach nie ma. No chyba że, jako ranczowe zwierzaki mogą występować .... jaszczurki :), to wtedy ranczo.  Azyl, hmm, może to będzie kiedyś azyl, mam zamiar taki stworzyć.  Siedlisko, nawet fundamenty nie ocalały po bardzo starym domu , a nowy ze słomy ciągle się projektuje. Ogród pod bzami, no ale przecież ogród to raczej z bzami, a nie pod bzami. Zostaje Pod bzami. A co wyjdzie zobaczy się...

Paniusia z miasta (jak to się u mojej babci mówiło) kupiła hektary, 1,15 ha dokładnie. Jak jeszcze można było kupić. Z miasta to paniusia jest dopiero w drugim pokoleniu, więc całkiem świeża miastowa :), a teraz nowiutka wiejska :). Hektary kupione dbają o rozrywkę paniusi dzień i noc, paniusia przemyśliwuje: wiosna , lato, jesień, zima, paniusia sadzi - jesień, paniusia wycina chaszcze -zima, paniusia sieje - wiosna, No i zamiast się byczyć nad wodą, spędzać słusznie urlop (zaległy z tamtego roku) to paniusia z motyczką gania i chwaściory wyrywa, w samo południe w 30 st. C.

I znowu wczoraj usłyszałam: Po co pani tyle bzu? Każdy się dziwi :) Ten bez to na miejscu dawnego sadu porósł, baaaaaaaaardzo zdziczałego sadu, na małym kawałku hektarów. Pilnowałam bzu podczas wycinania, przerzedzania chaszczy. Chaszcze = zdziczały sad = dżungla. Bez ma zostać i już. No i jest. Bzowy sadek. A odpowiedź: bo ładny, bo kwitnie, bo owoce, bo sok i kwiaty lecznicze,  bo lubię i najważniejsze bo BYŁ. A co ja się będę tłumaczyć. Drzew owocowych nie dało się uratować niestety. Koparki nie wzięłam do wycinania chaszczy i wyrywania korzeni, bo bez i jesiony. Zostawiłam 6 jesionków, te jesionki :) to takie potężne drzewa - dają mi cień. Oj jak ten cień się przydaje w upały....Pod jesionkami powstał Klub pod jesionkami :) miejsce gdzie się odpoczywa i siedzi,  na miejscu starego domu, po którym nie zostały nawet fundamenty, tylko usypana górka (prostokątna). Dobrze mi tam pod tymi jesionkami. Bzowy sadek do przebudowy w stronę bardziej normalnego :) znaczy owocowego. Ale póki co wszystkiego nie da rady zrobić. Zresztą zobaczcie sami...

Tak było dwa lata temu, przed kupnem działki





A w czerwcu tego roku było tak:





A to Klub pod jesionkami do odpoczywania i spożywania :) prowiantu


I niezbędna infrastruktura w tle


Ta ogromna praca wycinania chaszczy, nie byłaby możliwa bez pomocy B., a właściwie to jego zasługa. Bo przy całym dążeniu do samodzielności samowystarczalności nie potrafię odpalić piły spalinowej. Wielkie podziękowania i ukłony dla B.

5 komentarzy:

  1. Przeleciałam przez wszystkie Twe posty poszukując informacji o tytułowym bzie (a po drosze wiele ciekawych rzeczy przeczytałam)! A właściwie nie informacji, ale wytłumaczenia skąd sie wzięła nazwa bloga i Twego blogowego nicka.I juz wiem! Ogród masz z mnóstwem bzu. I lubisz bez i robisz z niego co tylko si eda. Ja tak samo.Mam mnóstwo bzu a ludziska sie dziwują, bo to wg nich chwast. A ja uwielbiam go w każdej odsłonie. Konfitury są boskie. Sok pyszny. Wino ma głęboką barwę, piękny aromat i smak. A kwiaty pachna pięknie w maju i napój z nich jest przepyszny. A zimą dobre są ususzone w postaci herbatki. O czymś zapomniałam? Wykorzystujesz jeszcze jakoś bez? Jestem chętna na wszelkie pomysły na niego!:-)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawstydziłam się, bo nie robię z bzu co tylko się da. Zrobiłam soki w ilościach hurtowych w 2016. Znajomi i przyjaciele obdarowani czy chcieli czy nie chcieli (raczej chcieli). Z zaleceniem lekarstwo na przeziębienie itd. A później .. już tylko boksowałam się z budową i nie było czasu na bez. Zakochałam się w tym bzie, zwłaszcza w białej kwitnącej ścianie od drogi. Przy karczowaniu dżungli oszczędzałam bez jak tylko mogłam. A potem wjechała kopara (nie raz) i bez poległ (nie w całości). Na szczęście odbija od korzeni i rośnie jak szalony. U mnie na wsi bez też traktowany jak chwast. Obdarowałam koparkowego (z mojej wsi) sokiem z bzu to się wielce zadziwił że to jadalne :)
    Jak już koparki przestaną mi jeździć po działce odtworzę z powrotem kwitnącą ścianę bzu od drogi.
    Wiem że szampana z kwiatów bzu się robi. Ale nie trenowałam. I bardzo ważne myślę że to wiesz. Bez można jeść (albo pić) po ususzeniu (kwiaty) po zagotowaniu (owoce), inaczej jest trujący (ale bez przesady, objawy: biegunka).
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O!Szampana nie robiam, ale ten sok z kwiatów bzu pije siew fazie lekko fermentujacej i troszke przypomina szampana. Pewnie gdyby sie go zostawiło na dłużej to wyszłoby coś szampanowatego!Latem ten napój to pycha. Jak będziesz miałą czas to zrób (u Tupai na blogu jest przepis)!
      A rzeczywiście bez rośnie jak szalony, a najlepiej tam, gdzie sam sie wysieje (bo myśmy też dosadzali go z gałązek i dlatego mam porównanie)
      Bezko, rozumiem w jak pracowitej jesteś cały czas fazie. Na początku człowiek nie wie, w co ma ręce włozyć. Ale to minie i będziesz sie cieszyc swoim bzowym ogrodem!Może już tego lata?!:-)
      I ja pozdrawiam Cię ciepło w mroźny poranek!:-)

      Usuń
  3. Tu jest przepis na szampana: https://zielonyzagonek.pl/lemoniada-z-czarnego-bzu-ziola/ Może robiłaś podobnie? U mnie sok od razu zapasteryzowany i nie fermentował, szampan przede mną :) Ale raczej jeszcze nie w tym roku. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będziesz się spokojnie cieszyła bzami i wykorzystywała je na różne sposoby, kiedy uporasz się z domem. Wtedy to będzie azyl, jak napisałaś we wstępie. I niech to nastąpi wkrótce!

    OdpowiedzUsuń