Nie mogłam się zdecydować: "Ranczo pod bzami", "Azyl po bzami", "Siedlisko pod bzami", "Ogród pod bzami". Chwila, jakie ranczo? Zero koni, krów, kóz, owiec, a
nawet w planach nie ma. No chyba że, jako ranczowe zwierzaki mogą występować .... jaszczurki :), to wtedy ranczo. Azyl, hmm, może to będzie kiedyś azyl, mam zamiar taki stworzyć. Siedlisko, nawet fundamenty nie ocalały po
bardzo starym domu , a nowy ze słomy ciągle się projektuje. Ogród pod
bzami, no ale przecież ogród to raczej z bzami, a nie pod bzami. Zostaje Pod bzami. A co wyjdzie zobaczy się...
Paniusia z miasta (jak to się u mojej babci mówiło) kupiła hektary, 1,15 ha dokładnie. Jak
jeszcze można było kupić. Z miasta to paniusia jest dopiero w drugim pokoleniu, więc całkiem świeża miastowa :), a teraz nowiutka wiejska :). Hektary kupione dbają o rozrywkę paniusi dzień i
noc, paniusia przemyśliwuje: wiosna , lato, jesień, zima, paniusia sadzi - jesień, paniusia wycina chaszcze -zima, paniusia sieje - wiosna, No i zamiast się byczyć nad wodą, spędzać słusznie
urlop (zaległy z tamtego roku) to paniusia z motyczką gania i chwaściory wyrywa, w samo południe w 30 st. C.
I znowu wczoraj usłyszałam: Po co pani tyle bzu? Każdy się dziwi :) Ten bez to na miejscu dawnego sadu porósł, baaaaaaaaardzo zdziczałego sadu, na małym kawałku hektarów. Pilnowałam bzu podczas wycinania, przerzedzania chaszczy. Chaszcze = zdziczały sad = dżungla. Bez ma zostać i już. No i jest. Bzowy sadek. A odpowiedź: bo ładny, bo kwitnie, bo owoce, bo sok i kwiaty lecznicze, bo lubię i najważniejsze bo BYŁ. A co ja się będę tłumaczyć. Drzew owocowych nie dało się uratować niestety. Koparki nie wzięłam do wycinania chaszczy i wyrywania korzeni, bo bez i jesiony. Zostawiłam 6 jesionków, te jesionki :) to takie potężne drzewa - dają mi cień. Oj jak ten cień się przydaje w upały....Pod jesionkami powstał Klub pod jesionkami :) miejsce gdzie się odpoczywa i siedzi, na miejscu starego domu, po którym nie zostały nawet fundamenty, tylko usypana górka (prostokątna). Dobrze mi tam pod tymi jesionkami. Bzowy sadek do przebudowy w stronę bardziej normalnego :) znaczy owocowego. Ale póki co wszystkiego nie da rady zrobić. Zresztą zobaczcie sami...
Tak było dwa lata temu, przed kupnem działki
A w czerwcu tego roku było tak:
A to Klub pod jesionkami do odpoczywania i spożywania :) prowiantu
I niezbędna infrastruktura w tle
Ta ogromna praca wycinania chaszczy, nie byłaby możliwa bez pomocy B., a właściwie to jego zasługa. Bo przy całym dążeniu do samodzielności samowystarczalności nie potrafię odpalić piły spalinowej. Wielkie podziękowania i ukłony dla B.
I znowu wczoraj usłyszałam: Po co pani tyle bzu? Każdy się dziwi :) Ten bez to na miejscu dawnego sadu porósł, baaaaaaaaardzo zdziczałego sadu, na małym kawałku hektarów. Pilnowałam bzu podczas wycinania, przerzedzania chaszczy. Chaszcze = zdziczały sad = dżungla. Bez ma zostać i już. No i jest. Bzowy sadek. A odpowiedź: bo ładny, bo kwitnie, bo owoce, bo sok i kwiaty lecznicze, bo lubię i najważniejsze bo BYŁ. A co ja się będę tłumaczyć. Drzew owocowych nie dało się uratować niestety. Koparki nie wzięłam do wycinania chaszczy i wyrywania korzeni, bo bez i jesiony. Zostawiłam 6 jesionków, te jesionki :) to takie potężne drzewa - dają mi cień. Oj jak ten cień się przydaje w upały....Pod jesionkami powstał Klub pod jesionkami :) miejsce gdzie się odpoczywa i siedzi, na miejscu starego domu, po którym nie zostały nawet fundamenty, tylko usypana górka (prostokątna). Dobrze mi tam pod tymi jesionkami. Bzowy sadek do przebudowy w stronę bardziej normalnego :) znaczy owocowego. Ale póki co wszystkiego nie da rady zrobić. Zresztą zobaczcie sami...
Tak było dwa lata temu, przed kupnem działki
A w czerwcu tego roku było tak:
A to Klub pod jesionkami do odpoczywania i spożywania :) prowiantu
I niezbędna infrastruktura w tle
Przeleciałam przez wszystkie Twe posty poszukując informacji o tytułowym bzie (a po drosze wiele ciekawych rzeczy przeczytałam)! A właściwie nie informacji, ale wytłumaczenia skąd sie wzięła nazwa bloga i Twego blogowego nicka.I juz wiem! Ogród masz z mnóstwem bzu. I lubisz bez i robisz z niego co tylko si eda. Ja tak samo.Mam mnóstwo bzu a ludziska sie dziwują, bo to wg nich chwast. A ja uwielbiam go w każdej odsłonie. Konfitury są boskie. Sok pyszny. Wino ma głęboką barwę, piękny aromat i smak. A kwiaty pachna pięknie w maju i napój z nich jest przepyszny. A zimą dobre są ususzone w postaci herbatki. O czymś zapomniałam? Wykorzystujesz jeszcze jakoś bez? Jestem chętna na wszelkie pomysły na niego!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Zawstydziłam się, bo nie robię z bzu co tylko się da. Zrobiłam soki w ilościach hurtowych w 2016. Znajomi i przyjaciele obdarowani czy chcieli czy nie chcieli (raczej chcieli). Z zaleceniem lekarstwo na przeziębienie itd. A później .. już tylko boksowałam się z budową i nie było czasu na bez. Zakochałam się w tym bzie, zwłaszcza w białej kwitnącej ścianie od drogi. Przy karczowaniu dżungli oszczędzałam bez jak tylko mogłam. A potem wjechała kopara (nie raz) i bez poległ (nie w całości). Na szczęście odbija od korzeni i rośnie jak szalony. U mnie na wsi bez też traktowany jak chwast. Obdarowałam koparkowego (z mojej wsi) sokiem z bzu to się wielce zadziwił że to jadalne :)
OdpowiedzUsuńJak już koparki przestaną mi jeździć po działce odtworzę z powrotem kwitnącą ścianę bzu od drogi.
Wiem że szampana z kwiatów bzu się robi. Ale nie trenowałam. I bardzo ważne myślę że to wiesz. Bez można jeść (albo pić) po ususzeniu (kwiaty) po zagotowaniu (owoce), inaczej jest trujący (ale bez przesady, objawy: biegunka).
Pozdrawiam cieplutko.
O!Szampana nie robiam, ale ten sok z kwiatów bzu pije siew fazie lekko fermentujacej i troszke przypomina szampana. Pewnie gdyby sie go zostawiło na dłużej to wyszłoby coś szampanowatego!Latem ten napój to pycha. Jak będziesz miałą czas to zrób (u Tupai na blogu jest przepis)!
UsuńA rzeczywiście bez rośnie jak szalony, a najlepiej tam, gdzie sam sie wysieje (bo myśmy też dosadzali go z gałązek i dlatego mam porównanie)
Bezko, rozumiem w jak pracowitej jesteś cały czas fazie. Na początku człowiek nie wie, w co ma ręce włozyć. Ale to minie i będziesz sie cieszyc swoim bzowym ogrodem!Może już tego lata?!:-)
I ja pozdrawiam Cię ciepło w mroźny poranek!:-)
Tu jest przepis na szampana: https://zielonyzagonek.pl/lemoniada-z-czarnego-bzu-ziola/ Może robiłaś podobnie? U mnie sok od razu zapasteryzowany i nie fermentował, szampan przede mną :) Ale raczej jeszcze nie w tym roku. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńBędziesz się spokojnie cieszyła bzami i wykorzystywała je na różne sposoby, kiedy uporasz się z domem. Wtedy to będzie azyl, jak napisałaś we wstępie. I niech to nastąpi wkrótce!
OdpowiedzUsuń